Całą niedzielę deszcz wygrywał swój molowy koncert i nikomu,
poza Biszkoptem,
nie chciało się opuszczać domowego ciepełka.
Dzień płynął leniwie, zmiana czasu
zaburzyła nasz codzienny rytm.
Humor poprawiało nam świeżo upieczone ciasto z jabłkami
i obłędny zapach wiosny w wazonie.
Właśnie zakwitły gałązki śliwy mirabelki, które umieściłam w zrobionej ostatnio puszce.
Słonecznego tygodnia! PA!
nie wiedziałam, że mirabelka ma takie piękne kwiatki, chyba wyskoczę gdzieś na pachtę :) jajka cudne i zrobiona przez Ciebie puszka też wpadła mi w oko!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Ania
Co roku o tej porze latam i przynoszę, co parę dni te gałązki. Bereciki na jajka urocze. Podoba mi sie tutaj:):)
OdpowiedzUsuńU mnie tez byly mirabelkowe galazki. Uwielbiam Twoje "glebokie" zdjecia. Zawsze z ogromna przyjemnoscia zagladam do Twego domu:)
OdpowiedzUsuń