Tak nam przebiega ten tydzień.
Na obżarstwie czyli na rodzinnym gotowaniu, pieczeniu i... smakowaniu :)
I choć dopiero jutro jest
Tłusty czwartek,
my dogadzamy naszym podniebieniom przez cały czas,
Tłusty czwartek,
my dogadzamy naszym podniebieniom przez cały czas,
tzn. od początku tygodnia.
Łazienkową wagę wsunęłam głęboko - bardzo głęboko pod szafkę,
a bolesną prawdę o mojej obecnej wadze wyrzuciłam z pamięci, przynajmniej do końca tygodnia.
Potem nastąpi trudny powrót do rzeczywistości i cowieczorne postanowienia,
że od jutra zaczynam kontrolować swój apetyt :)
Już siebie widzę...
uspokojona i podbudowana zasypiam jako kobieta silna w swym postanowieniu,
uspokojona i podbudowana zasypiam jako kobieta silna w swym postanowieniu,
a rano wszystko wygląda zupełnie inaczej. Same wiecie jak :))))
Ale, odbiegłam od tematu.
Każdego dnia rodzinnie pichcimy i codziennie zajadamy się pączkami domowej roboty.
Dziś szefem kuchni jest moje młodsze dziecię.
Reszta stada, jak wygłodniałe wilki śledzi każdy
Reszta stada, jak wygłodniałe wilki śledzi każdy
jego ruch i marzy o pełnym talerzu.
A na podwieczorek mamy kolejną porcję pączków.
homogenizowanym.
Pycha!
W tym tygodniu były też "pączki lepsze niż od Bliklego" i pączki z dziurką.
W piątek koniec słodkiej przygody a właściwie pączkowego maratonu.
Podkreślone wyrazy to linki do stronek z przepisami,
wszystkie znajdziecie na "Moje Wypieki".
wszystkie znajdziecie na "Moje Wypieki".
W całym tym kulinarnym zamieszaniu udało mi się zrobić fotkę tylko amerykańskim doughnuts.
Komu przy takich smakołykach chciałoby się biegać z aparatem :)
Pozdrawiam na słodko, miłego pączkowego smakowania!
"nieco" cięższa Tomaszowa
Co tam dieta, co tam bujne kształty, wszak u ludzi jak u pączków- liczy się nadzienie. Oby poszło nam w biusty. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńte słowa przywieszę sobie nad łóżkiem !!! :) :) :)
UsuńMuszę zapamiętać te słowa. Przydadzą się, gdy będę jutro zajadać kolejnego pączka:)
UsuńKinia, Twój pomysł też jest dobry.
pozdr
Chyba jednak jutro zamiast lecieć po pączki sama ruszę do kuchni:) zainspirowałaś mnie:) bardzo!!pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńDo dzieła:) Domowe bardziej smakują.
Usuńpozdr
Ja ostatnie dwa dni żurek sobie gotowałam żeby było miejsce na pączki:)))Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSprytne, bardzo sprytne:) Nie pomyślałam o tym, ale nic straconego.
Usuńpozdr
Pączki wyglądają bosko,moja waga schowana jeszcze głębiej niż u Ciebie. Dobrze, że się zaczyna post a z nim kończy popołudniowe folgowanie przy kawce. Ale puki co życzę wszystkim smacznych łakoci,pozdrawiam słodko
OdpowiedzUsuńMyślałam, że głębiej już nie można:) A po drodze jeszcze weekend i wtorkowy podkoziołek. Oj, długo tej wagi nie wyciągnę ...
UsuńSłodkiego czwartku!
niamiii!!!! ja jutro będę szaleć :D :D :D
OdpowiedzUsuńJa też:))
UsuńPozdr
Oj smakowicie, smakowicie u Was. Narobiłaś mi smaku przed jutrzejszym obżarstwem. Bo ja też z tych, co odchudzają się nieustannie od jutra. Miłego czwartku!
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że nie jestem sama w swoich zmaganiach. W temacie wagi okazałaś się sprytniejsza ode mnie:)
UsuńMiłego czwartku!
P.S. A wagę na wszelki wypadek kilka tygodni temu stłukłam :))))
OdpowiedzUsuńNa szczęście dla siebie nie cierpię pączków (w odróżnieniu do innych słodyczy) już sam zapach mnie odrzuca. Prawie w ogóle nie jadam smażonego.
OdpowiedzUsuńJednak muszę przyznać, że wraz z dekoracją dobrze się prezentuje.
Smacznego.
Myślę, że wypełnisz sobie czymś smacznym tę pączkową lukę:)
UsuńSłodkiego czwartku!
ja dziś tylko popatrzę, a jutro będę lżejsza i bez wyrzutów sumienia ;)
OdpowiedzUsuńale pączusie wyglądają smakowicie!!!
Ikuś, Twoje patrzenie ma same plusy (właśnie je wyliczyłaś): będziesz lżejsza, brak wyrzutów sumieniem czyli ... w rezultacie końcowym - radośniejsza:)))
UsuńJa już mam koszmary nocne z pękającą pode mną wagą w roli głównej.
PA!
ale apetyczne zdjęcie zrobiłaś! wygląda jak z książki kucharskiej, ja dziśteżmam słodki dzień. na szczęście nie "świętuję" jak Wy od początku tygodnia bo dziś pewnie jużnie miałabym siły na te wszystkie pyszności :) Pozdrawiam przebardzo, Ania
OdpowiedzUsuńUwierz mi Aniu, że będziesz szczęśliwsza bo "na szczęście nie świętujesz jak my".
UsuńWłaśnie przed chwilą napisałam Ice, że już odczuwam skutki tego tygodniowego pączkowego świętowania:)) No i czeka mnie spotkanie sam na sam z wagą, a to nie będzie miłe. Od nowego tygodnia biorę się ostro do roboty.
Trzymaj kciuki!
PA!
Dla ładnej figury jestem w stanie zrobić wszystko...oprócz diety i ćwiczeń :) więc dziś też poszalałam z pączkami, faworki były wczoraj. A podobno jedzenie pączków dzisiaj ma zapewnić szczęście więc nie ma co sobie żałować.
OdpowiedzUsuńTa wymówka "o szczęściu" bardzo mi odpowiada :)) Muszę ją zapamiętać.
Usuńpozdr
Witaj wspaniałości pycha. Ale dobrze, że dzień się już kończy, bo te oponki pączkowe zdecydowanie wolę jak leżą na talerzyku...
OdpowiedzUsuńAle jak można oprzeć się takiemu "szczęściu"...
Pozdrawiam
Masz rację, oponki lepiej prezentują się na talerzu. Tego "szczęścia" w tym tygodniu było aż za wiele:) Strach pomyśleć jaką liczbę pokaże moja waga.
UsuńDobrej nocy, a właściwie to już ... dzień dobry:)
Pieknie wygladaja paczuszki,niestety maja krocie kalori i zjadam zawsze tylko jednego i dwa dni potem pokuty:)Cudne gozdziki!
OdpowiedzUsuńPieknego weekendu :*