Listopad, w tym roku, wypełnił nasz dom brązami, rudościami
i piękną zgaszoną, zgniłą zielenią.
Uroku dodają płomyki świec i lampionów
oraz ciepłe światło małych lamp.
Tomaszową Chatę otulił zapach
drewna, cynamonu i imbiru z cytrusami.
To czas kremowych zup i ciasta marchewkowego z orzechami.
Keks z delikatną nutą rumową też jest mile widziany.
Przy braku ciasta ratuje nas budyń z sokiem malinowym
albo kostka dobrej gorzkiej czekolady.
Jeszcze tylko koc, dobra książka i dźwięk płonącego kominka w Hogwarcie...
R E L A K S :))
Super! :)
OdpowiedzUsuńKlimatyczne zdjęcia. I tak pięknie ubrałaś słowami Wasz listopad.. :)
OdpowiedzUsuńAnua, dzięki serdeczne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Przytulnie u Was :) U nas jeżynowo-fioletowo z pomarańczą :)Uwielbiam jesień :)
OdpowiedzUsuńPiękne wnętrza, uroczo i przytulnie :).
OdpowiedzUsuń