19.01.2011

Moja namiastka wiosny:)






Dobrze wiem, że mamy dopiero połowę zimy. 
Nie potrafiłam jednak oprzeć się "zwiastunom" wiosny, 
które zobaczyłam w centrum ogrodniczym. 
Kupiłam trzy kiełkujące cebulki hiacynta i cieszyłam się jak dziecko. 
Z dnia na dzień były coraz większe, aż wreszcie zapachniały i poznaliśmy ich kolor. 
W wiosennej dekoracji wykorzystałam wcześniej nabyte motylki. 
Kosz z kwiatami ustawiłam blisko stołu jadalnego i codziennie cieszymy się ich urodą. 
Fotki oczywiście są autorstwa mojej nadwornej fotografki.










Dzisiaj zrobiłam konfiturę pomarańczową.  
Wyszła pyszna...od razu mi lepiej:) 
Mmmm...
pachniało w całym domu cynamonem, goździkami i oczywiście pomarańczami. 
Teraz moczę skórki - wszystko według wskazówek dziewczyn, 
którym bardzo dziękuję za podrzucone przepisy:)))))






                                                      PRZEPIS

                                                      1kg     pomarańczy
                                             2szkl.  brązowego cukru
                                             6szt.    goździków
                                             1         laska wanilii przekrojona wzdłuż
                                             1/2      laski cynamonu
                                             sok z cytryny ( użyłam 4 szt.)


Pomarańcze myjemy, obieramy, usuwamy białą skórkę i kroimy w kostkę. 
Dodajemy do tego resztę produktów i podgrzewamy przez 1,5 godziny na małym ogniu, 
ciągle mieszając. 
Gorącą konfiturę wkładamy do słoików, zakręcamy, odwracamy i zostawiamy do ostygnięcia.


**********


Rady z ostatniej chwili :)

Gdy obrałam mój kilogram, stwierdziłam, że mam za mało owocu. Dokroiłam jeszcze 4 sztuki. 
Podczas pitraszenia dobrze jest sprawdzić smak. 
My lubimy połączenie słodyczy z lekką kwaśną nutką - 
w zależności od gustu można dodać dodatkowo: cukru albo soku z cytryny. 
Owoce miały bardzo dużo soku więc dodałam cukru żelującego - 
bałam się, że konfitura będzie za rzadka. 
Najlepiej zrobić test talerzykowy, 
konfitura szybko ostygnie i będzie wiadomo jaką ma konsystencję. 
Pod koniec wyciągnęłam goździki, cynamon i laskę po wanilii. 
Ja akurat nie miałam laski wan. więc dałam jedną porcję cukru z prawdziwą wanilią. 
Do tego przepisu dodałam również drobno pokrojoną skórkę pomarańczową z jednego owocu. 
Można dodać więcej - ja nie mogłam. 
Reszta się moczy, bo będzie z nich skórka w syropie. 
Konfiturę już jedliśmy. Wyszła pyszna, taka z pazurkiem:) 

Powodzenia!!


                                                                              

14 komentarzy:

  1. Bardzo mi przykro z powodu podtopień. Jest to wielka tragedia jak woda zalewa domy i ogrody.U nas woda nie grozi ale za to latem dokuczają nam wiatry. Parę lat temu porwało kawałek dachu. Więc wiem jaka to trauma;-( Więc teraz jak wieje wiatr nie śpię w nocy, w dzień czuwam a w oknie pali się gromnica.
    Dekoracja wiosenna śliczna i te piękne motylki dodają jej uroku. I mam prośbę o przepis na tą pyszną konfiturę.
    Podaje e- maila danuta.scibor@poczta.onet.pl
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Współczuję z powodu podtopień i innych problemów!Dobrze,że już wszystko wraca do normy!
    Narobiłam mi ochoty na hiacynty!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Hiacynty mają bardzo fajny kolor, taki jak lubię przydymiony róż :) razem z motylkami tworzą jedną całość :)
    Mam nadzieję, że to już koniec Twoich problemów i że wychodzisz na prostą, czego Ci Tomaszowo oczywiście życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To dobrze że wyszliście już na prostą z zalewaniem i wszystko wróciło do normy:-)
    Bardzo mi się podobają te shabby-motylki!
    Rozumiem, że można się poczęstować tą konfiturką, którą nam tutaj tak smakowicie eksponujesz???;-) To znaczy podasz nam przepis?
    Pozdrawiam
    Lusi

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi przykro z powodu podtopień!cieszę się,że już wszystko wróciło do normy:) i też chętnie bym się załapała na przepis na konfiturę:)

    pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  6. Konfitry z pomarańczy mmm..:)) Jeżeli można - podasz przepis

    OdpowiedzUsuń
  7. Też uległam magii hiacyntowych cebulek i obstawiona nimi czekam aż zakwitną. Współczuję przejść z wodą czy jej brakiem, dopóki nie ma awarii nie zdajemy sobie sprawy jak ważne jest, bu to, co najbanalniejsze działało.
    Zdjęcia piękne, córcia ma oko do "zbierania" światła. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojoj!!! Nie zazdroszczę wodnego horroru, i to jeszcze zimą. Współczuję zmartwienia i roboty. Nie wiem, jak było u Was w poprzednich latach, ale wydaje mi się,że rozmiary wszelkich podtopień nasilają się ostatnio i pojawiają na większym, niż dawniej obszarze.To już jest jakiś armagedon. Brak kanalizacji, czy jej usterka, to też paraliż całego domu na dłuższy czas.
    Nasza pompa spaliła nam się przed sylwestrem. na szczęście gmina wzięła na siebie koszta (projekt unijny kanalizacji), tempo też było niezłe, jak na robotników tej branży - państwowej przecież. Ale myliśmy się w szklance wody itp, by jak najmniej używać tych mediów, w strachu,że wybije na dom. I tak przez tydzień :)
    To dobrze,że już możecie odetchnąć. Czy jeszcze Wam woda zagraża?

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki dziewczyny za wsparcie:)
    Mieszkamy nad jeziorem, więc cały teren ma w różnych miejscach wody podskórne. Dotychczas nie istniały problemy. Mamy studnię pod domem, która zbiera wodę z terenu wokół nas (ze specjalnej opaski wokół domu)oraz deszczówkę. Dotychczas wszystko funkcjonowało jak szwajcarski zegarek, a wodę wykorzystywałam do podlewania. Teraz tego wszystkiego było jednak za dużo, a rury odprowadzające zamarzły.Co trzy godziny wypompowujemy wodę z ciągle napełniającej się studni i dzięki temu mamy już spokój. U innych sąsiadów woda w piwnicy dochodziła nawet do 1,5 metra. Matka natura robi czasem takie "psikusy".
    Spełniłam prośby i wrzuciłam przepis na konfiturę.

    Tomaszowa

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobrze, że już jest ok, przepiękne kwiaty, od razu robi się wiosenniej i cieplej :)

    OdpowiedzUsuń
  11. A co by było bez tej opaski!!!
    Wyobrazam sobie.
    Toście się natrudzili!
    Smaczny ten przepis :))) Zapomniałam wcześniej dodać,że też szalenie lubię pudrowy róż ( i inne bladości pastelowe), lecz dziś mnie naszło na jaskrawość. Którą oczywiście pokażę :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiem, co to podtopienia i zalewania dlatego trzymam za Wasz dom kciuki bo to jest kłopot nielada.ALE widzę ,że nawet w tych warunkach uroda zycia jes silniejsz,konfitura zrobiona, kwiaty kwitną i post optymistyczny.Pozdrawiam ciepło i kuchenne fartuszki też-znam to uczucie słabości do "zapasek".

    OdpowiedzUsuń
  13. oj takie przyziemne problemy są upierdliwe, dają w kość. Grunt, że się skończyły. A konfitura hmmmm......może i ja spróbuje

    OdpowiedzUsuń
  14. Moje hiacyntki też już pokazały się w całej okazałości są lekko fioletowe...Konfiturkę mi przypomniałaś...właśnie zjedliśmy ostatni słoiczek z tamtego roku, czas na nowe!A Twoje problemy mam nadzieję że już za Tobą!Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny, poświęcony czas i ciepłe słowo.
Tomaszowa :)