W ubiegłym tygodniu dostałam od taty rzeźbę grajka,
która od razu wzbudziła moje zainteresowanie.
Niestety nie odpowiadała mi jej kolorystyka, ale to przecież żaden problem:)
Za sprawą białej farby ponury, zgarbiony i łysiejący grajek,
zmienił się w radosnego muzykanta i zajął honorowe miejsce w kuchni.
Dodam, że kuchnia to najważniejsze pomieszczenie w Tomaszowej Chacie.
Jest tu dużo przestrzeni, miejsca na rodzinne pogaduszki przy herbacie,
i co chyba najważniejsze dla moich mężczyzn,
jest to miejsce dobrze zaopatrzone w prowiant :)
Nie mam figurki św. Wawrzyńca, patrona kucharzy,
ale od dzisiaj mam własnego grajka, który czaruje swoją muzyką :)
Pod jego czujnym okiem rozkwitają hiacynty i pieką się
francuskie paluszki.
Przepis jest super prosty!!!
Zawsze w zamrażalniku mam opakowanie ciasta francuskiego, tak na wszelki wypadek.
Ratuje mnie to, gdy mam nagłą wizytę znajomych i braki własnego ciasta.
Rozwijam ciasto i dzielę je wzdłuż dłuższego boku na pół.
Każdą połówkę tnę na paski o szerokości ok. 2,5 cm.
Potem skręcam dwa paski ze sobą i układam na pokrytej papierem do pieczenia blasze.
Paluszki smaruję jajkiem i posypuję cukrem trzcinowym.
Piekę z termoobiegiem (dwie blachy) w 170 st. przez ok. 20 min.
Radzę obserwować kolor ciastek.
Jeśli potrzebujemy dodatku do barszczu,
paluszki posypujemy solą, makiem albo sezamem.
Smacznego :)
O Matuchno, te paluszki wyglądają super, ja też powinnam mieć taki zapas ciasta, ale u mnie na wsi nie ma takowego, do barszczu dla moich gości byłyby super - muszę kupić w Krakowie. Jak myślisz, czy można je zrobić z nadzieniem np. kapuścianym? Pod okiem takiego grajka, wszystko musi Ci się udawać Tomaszowa Żono :))Ja nie mam grajka, ale też mam Tomasza i stwierdzam, że Tomki to fajne chłopaki :))
OdpowiedzUsuńJa też dziś spędziłam dzień kulinarnie:) i chrusty zrobiłam i bułeczki czosnkowe:) ale chyba na Twoje ciasteczka się też skuszę:)
OdpowiedzUsuńp.s. przypominam, że ostatnio zaprosiłam Cię do zabawy o książkach:)
pozdrawiam!
smakowite:) ja kupuję ciasto w biedronce i też wykorzystuję z różnymi dodatkami ( kapuścianymi też:))
OdpowiedzUsuńale jaja, jaki prosty i fajniuchny przepis,
OdpowiedzUsuńlecę jutro do Stonki, bo mają tam takowe ciacho,
i będę próbować ...
Pozdrawiam serdecznie ;-)))
Chwała tym, którzy wymyślili sposób na paczkowanie ciasta (nie tylko francuskiego). Ratuje to takie ciastowe lebiegi jak ja w awaryjnych sytuacjach.
OdpowiedzUsuńWawrzek uroczy. Tato tak go sam? Kozikiem?
Och jak pysznie wyglądąją...i te fotki takie piękne:)Grajek uroczy:)
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam i dziękuję za odwiedzinki na blogu:)
Dziewczyny:)
OdpowiedzUsuńTo ciasto można wykorzystać na różne sposoby. Robiłam z niego już paszteciki z dobrą pasztetową, albo paczuszki z rybą opruszoną pietruszką - PYCHA !! Myślę, że z kapustą też będą super. Kombinacji jest wiele:)
Olu- przepraszam, nadrobię to:)
Mira- to nie dzieło taty, chociaż jego dłonie od lat tworzą skrzypce:)
Ale podsunęłaś mi pomysł. Mam w lodówce ciasto francuskie i wiesz co muszę koniecznie spróbować i zrobić takie paluszki. Wyglądają znakomicie i pewnie też tak smakują. Grajek super.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny
Całuski
Kuchenny grajek uroczy ;)
OdpowiedzUsuńAle narobiłaś mi smaka tymi pysznościami ;) Może też spróbuję...;)
Pozdrawiam cieplutko
Ciasto owe jest mi znane, najczęściej robię je jednak ze słodkim lub owocowym nadzieniem. Takie paluchy do barszczyku - mniam.
OdpowiedzUsuńGrajek bardzo sympatyczny! Jutro lecę do Biedronki po ciasto francuskie i musze zrobić takie pyszności!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Taki poczciwy Pan Jowialski :)) Z dobrotliwą gębulą i łysiną wzbudzającą czułość.
OdpowiedzUsuńChyba się wszystkim od samego patrzenia gębusie rozchmurzają.
Próbowałaś do ciasta francuskiego zapakować parówki i żółty ser? Zachciało nam się kiedyś hot-dogów, a nie mieliśmy pieczywa. No i zrobiłam parówkom papiloty. Francuskie, choć tłuste i za wiele sobie nie pozwalam, to super sprawa w nagłych przypadkach. Lubię je jeszcze ze szpinakiem, łososiem czy pieczarkami.
Czy Twój tatuś jest lutnikiem? A to ciekawostka :))))
Grajek jest super ! I tatus super,ze podarowal Tobie taka sliczna figurke.Niech wniesie do Twojej chatki wiele radosci,Ja mam taka babejage wisi w kuchni bo podobno ma zawsze pilnowac aby bylo pelno jadla i radosci w kuchni,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTen grajek podobny jest do stróża, który pilnował placu GS-u, i z postury, i z twarzy, pan Antoni. Taka kuchnia to dusza domu, gdybym teraz budowała dom, to tylko z taką kuchnią i piecem, ale tej wiedzy nabyłam z wiekiem, przedtem tylko nowoczesności mnie nęciły, eh, głupota.
OdpowiedzUsuńMoja siostra pomiędzy dwa płaty ciasta daje mięso jak na paszteciki, lub grzybki zmielone, lub razem, dociska, potem kroi to
na paski, piecze i gotowe, bez przekładania.
Pozdrawiam Was, Tomaszowo, ciepło i serdecznie miłej niedzieli Maria z Pogórza Przemyskiego
Uwielbiam ciasto francuskie właśnie za to, że można wykombinować z niego przeróżne rarytasy, ja ostatnio robiłam z niego tarte z warzywami, tez pysznie wyszło :)
OdpowiedzUsuńGrajek fajowy, na pewno pomaga w kuchni ;)
Uściski!
slicznie tutaj u ciebie rzeźba REWELACYJNA !!pozazdrościc
OdpowiedzUsuńMniam .... a grajek bardzo przyjaźnie się prezentuje:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńoj tak ciasto takie to skarbnica pomysłów, ja wrzucam szpinak fetę i wszyscy się zajadają. Nie wiedziałam tylko, że nadaje się do mrożenia
OdpowiedzUsuńWidzę po wpisach, że macie dużo różnych i fajnych pomysłów na wykorzystanie ciasta francuskiego. Niektórych nie próbowałam, więc chętnie zapamiętam i sprawdzę w praktyce:)
OdpowiedzUsuńLewkonio, zgadłaś bezbłędnie! Zawód jest tradycją rodzinną, od pokoleń.
PA! Pozdrawiam Was serdecznie:)