29.01.2011

Koszyk 2w1 i coś do chrupania






I nie wytrzymałam:)) 
Wiosenna scenka z fotki mojej kuzynowej "zakręciła" mną... na zielono. 
Gdy mąż musiał pojechać do L.M. po jakieś  elementy budowlane, zabrałam się i ja
 - wiadomo po co:) 
Niestety dział ogrodniczy w tym centrum jest beznadziejny, 
a wygląd  kwiatów raczej odstrasza klientów. 
Z niewielkiej już ilości cebulkowców udało mi się wybrać coś w dobrej kondycji. 
Po poprzednich hiacyntach zostało tylko miłe wspomnienie i liście. 
Wszystkie poradniki ogrodnicze głoszą, że tak wysadzone cebulki 
nie nadają się do ponownego wykorzystania. 
Poczekam i zobaczę, co będzie z moimi.
Zastanawiałam się, gdzie umieścić moją zieloną zdobycz. 
Postanowiłam wykorzystać koszyk - ulubiony druciak, 
w którym od lat trzymam świeczki TeaLight. 
Nie usunęłam jednak jego zawartości, tylko dołożyłam nowych "lokatorów" 
czyli cebulki hiacyntów. 
I tak oto domowy druciak znalazł jeszcze jedno zastosowanie. 
Ciekawe jak będzie wyglądać z kwitnącymi kwiatami?:)






U nas rozpoczęły się ferie zimowe.... czyli w Tomaszowej Chacie jest szansa na luzik:) 
To okres spacerów, zabaw na powietrzu i podróży. 
I wtedy świetnie sprawdza się coś do chrupania 
jako np. dodatek do termosowej herbaty albo do popołudniowego kubka z mlekiem. 
U nas są to *ciasteczka owsiane *
Przepis znalazłam tutaj
Dodałam do nich to, co zwiększy energię i zainteresuje dzieciaki :)
- czyli pokruszoną gorzką czekoladę, rodzynki, orzechy albo żurawinę. 
Użyłam 3/4 tabliczki czekolady i jedno opakowanie rodzynek. 
Polecam takie połączenie, bo jest pyszne:))


Miłego wypoczynku...i chrupania !!!







27.01.2011

Papierowe robótki czyli będzie wianek:)






Za oknem znowu zimowy obrazek z białym kolorem w roli głównej. 
Po moich hiacyntach zostały tylko liście :( 
Musiałam również pozmieniać parę dekoracji w domu. 
Na pierwszy ogień poszedł okap w kuchni. 
Nie chciałam jeszcze ozdabiać go wiosennymi akcentami,
a na zimowy obrazek 
również nie miałam ochoty.
Próbowałam więc znaleźć coś pomiędzy... 
Zainspirowały mnie kwiaty, które znalazłam tutaj
Często odwiedzam ów blog bo jego autorka, Lucy,
ma świetne a zarazem bardzo proste pomysły.
Ostatni post wraz z krótkim kursem już mnie kusi:)

Wygrzebałam z kartonów jakieś moje stare prace. 
Skserowane kartki wykorzystałam do zrobienia papierowego wieńca. 
Wiem, że to nic odkrywczego, ale praca sprawiła mi wiele zadowolenia. 
Z kartek uformowałam główny szkielet wieńca o średnicy ok. 50 cm. 
Oplotłam go sztucznymi gałązkami borówki i jabłkami, 
których zadaniem było ożywienie kompozycji.
Do wianka dorobiłam papierowe kwiaty. 
Oczywiście daleko im do pierwowzoru.
Łapki nie tak zdolne i chyba papier za gruby.
Odpowiada mi to zestawienie kolorów i rozmiar wianka:)
Dodam, że nowa dekoracja okapu zyskuje w blasku lampionów.


Tutaj  znajdziesz inne dekoracje naszego okapu. 


















22.01.2011

Wszystkim babciom i dziadkom !



                                                                                                     Fot. internet   

19.01.2011

Moja namiastka wiosny:)






Dobrze wiem, że mamy dopiero połowę zimy. 
Nie potrafiłam jednak oprzeć się "zwiastunom" wiosny, 
które zobaczyłam w centrum ogrodniczym. 
Kupiłam trzy kiełkujące cebulki hiacynta i cieszyłam się jak dziecko. 
Z dnia na dzień były coraz większe, aż wreszcie zapachniały i poznaliśmy ich kolor. 
W wiosennej dekoracji wykorzystałam wcześniej nabyte motylki. 
Kosz z kwiatami ustawiłam blisko stołu jadalnego i codziennie cieszymy się ich urodą. 
Fotki oczywiście są autorstwa mojej nadwornej fotografki.










Dzisiaj zrobiłam konfiturę pomarańczową.  
Wyszła pyszna...od razu mi lepiej:) 
Mmmm...
pachniało w całym domu cynamonem, goździkami i oczywiście pomarańczami. 
Teraz moczę skórki - wszystko według wskazówek dziewczyn, 
którym bardzo dziękuję za podrzucone przepisy:)))))






                                                      PRZEPIS

                                                      1kg     pomarańczy
                                             2szkl.  brązowego cukru
                                             6szt.    goździków
                                             1         laska wanilii przekrojona wzdłuż
                                             1/2      laski cynamonu
                                             sok z cytryny ( użyłam 4 szt.)


Pomarańcze myjemy, obieramy, usuwamy białą skórkę i kroimy w kostkę. 
Dodajemy do tego resztę produktów i podgrzewamy przez 1,5 godziny na małym ogniu, 
ciągle mieszając. 
Gorącą konfiturę wkładamy do słoików, zakręcamy, odwracamy i zostawiamy do ostygnięcia.


**********


Rady z ostatniej chwili :)

Gdy obrałam mój kilogram, stwierdziłam, że mam za mało owocu. Dokroiłam jeszcze 4 sztuki. 
Podczas pitraszenia dobrze jest sprawdzić smak. 
My lubimy połączenie słodyczy z lekką kwaśną nutką - 
w zależności od gustu można dodać dodatkowo: cukru albo soku z cytryny. 
Owoce miały bardzo dużo soku więc dodałam cukru żelującego - 
bałam się, że konfitura będzie za rzadka. 
Najlepiej zrobić test talerzykowy, 
konfitura szybko ostygnie i będzie wiadomo jaką ma konsystencję. 
Pod koniec wyciągnęłam goździki, cynamon i laskę po wanilii. 
Ja akurat nie miałam laski wan. więc dałam jedną porcję cukru z prawdziwą wanilią. 
Do tego przepisu dodałam również drobno pokrojoną skórkę pomarańczową z jednego owocu. 
Można dodać więcej - ja nie mogłam. 
Reszta się moczy, bo będzie z nich skórka w syropie. 
Konfiturę już jedliśmy. Wyszła pyszna, taka z pazurkiem:) 

Powodzenia!!


                                                                              

16.01.2011

Rodzinnie *

   



                                                      

W piątek pojechaliśmy do stolicy w sprawach zawodowych.  
Nie ominęła nas trasa, której nie lubimy - mam na myśli odcinek Stryków- stolica, 
do tego gęsta mgła i deszcz. 
Ale były również miłe aspekty wyjazdu, rodzinne odwiedziny - wizyta u mojego wujostwa. 
Za każdym razem wita nas ciepły, serdeczny dom i jego kochani mieszkańcy. 
Miły początek weekendu i nagroda po trudnej trasie.

To rodzinne spotkanie zachęciło mnie do ozdobienia kuchennej tablicy starymi fotkami. 
Nie wszystkie się oczywiście pomieściły. 
Ważne miejsce, już od listopada, zajmuje własnoręcznie wykonany prezent od kuzynowej. 
To cudeńko cieszy moje oko przez cały dzień:)

 Agnieszko, pięknie dziękuję!!! 







Muszę jeszcze wspomnieć o krótkim postoju w miejscowości Sosnowiec koło Strykowa. 
Wiele razy chciałam tutaj zajrzeć i wreszcie trafiła się taka okazja. 
Dotychczas zachwycałam się fotkami wspomnianego miejsca, które znalazłam Tutaj
Niestety, nie mam najnowszych zdjęć. 
Moja radość szybko minęła, bo w sklepie zmieniano ekspozycję. 
Zniknęły artykuły świąteczne, a przygotowywane były walentynkowe i wiosenne, 
choć póki co czekały w kartonach.  
Paskudny pech!!!! 
Puste stoły i regały sklepowe:(((( 
Gdyby nasz wyjazd przesunął się o tydzień, 
mogłabym dostać zawrotu głowy z powodu tylu pokus naraz. 
A tak, moje zdrowie nie było zagrożone. 
Ale nie byłabym sobą, gdybym wyszła z pustymi rękami. 
 Oto co udało mi się zdobyć, a córunia z chęcią uwieczniła na zdjęciach.

Rodzinnej niedzieli !:)















Zapomniałabym!!!! 

Drogie kobietki, zabieram się za dżem pomarańczowy. 
Zostanie mi sporo skórek, a nie mam przepisu na ich wykorzystanie. 
Chodzi o skórkę pomarańczową do ciast. Jeśli macie sprawdzony przepis, poratujcie. 
Może być u Was, u mnie albo mejlowo.

Dzięki :)))



                                                                          

5.01.2011

Misz - masz...




 czyli
o wieloletnim pomocniku, ozdobach z odpadów
 chrupiących ciasteczkach.

Mój osobisty pomocnik jest ze mną od dwunastu lat. 
Od tylu właśnie lat dzielnie dźwiga i transportuje moje zakupy. 
Budzi agresywne zainteresowanie wśród psów 
i wywołuje uśmiech na twarzach małych dzieci,
które mówią, że złapałam słońce:) 
Mam zaszczyt przedstawić ulubioną torbę na zakupy!! 
Moja super torba 2w1 (torba-plecak) jest bardzo pojemna i wygodna...
i ani razu nie poczułam się z nią jak stara babcia. 
Gdy się zabrudzi, to po prostu wrzucam ją do pralki i gotowe. 
Gorąco polecam wszystkim osobom, które,
jak ja, nie mogą dźwigać.
Oto moje osobiste słońce na kółkach :)






A teraz wątek eko.
Zapomniałam o tych ozdobach, więc teraz je pokazuję.
Bardzo często lubię buszować w warsztacie mojego męża. 
A to bardzo interesujące miejsce. 
Zawsze znajdę tam coś ciekawego...
i tak było przed świętami,
kiedy szukałam pomysłów na ozdoby. 
No i znalazłam: aluminiowe wiórki-odpadki. 
Przykleiłam je na wycięte z tektury
(pozyskanej z kartonów) kształty stosując klej wikol.
Zawieszka z odpadów gotowa :))











I na koniec ciasteczka, maślane -
zachwalane i polecane przez Paulę_67 z Home my place, 
która przepis znalazła Tutaj
Coś małego i smacznego do chrupania.

PA !